Już nawet w starożytności umiejętność przetrzymywania bólu była podziwiana przez ludzi. Wówczas przeróżnych popisów dokonywali głównie cyrkowcy, fakirzy czy akrobaci. Jeżeli nie zajmujesz się żadną z tych profesji, a na przykład regularnie trenujesz, wówczas ból nie zawsze jest czymś, co należy w ogóle próbować pokonywać.
W przeważającej większości przypadków ból to sygnał od naszego organizmu, że coś jest z nim nie tak. Kiedy trenujecie na siłowni i nagle czujecie, że z którąś partią ciała jest coś nie tak, to po prostu przerywacie trening, bez żadnej dyskusji, gdyż lekceważenie bólu może doprowadzić do coraz to większych kontuzji i uszkodzeń organizmu. Oczywiście, nie każdy ból jest sygnałem, że możemy zrobić sobie krzywdę, jeśli nie przerwiemy ćwiczeń.
Możemy równie dobrze mieć poobijane nogi i przysiady będą dla nas nieprzyjemne, ale jeżeli nie wpływa to na jakość techniki, z jaką je wykonujemy, wówczas nie musimy się martwić o ewentualną kontuzję. Podobnie jest z zakwasami, które można po prostu „rozchodzić”, choć zalecane jest zrobienie sobie przerwy w celu regeneracji. Innym rodzajem bólu natomiast jest przemęczenie, którego lekceważyć już nie możemy, gdyż trenowanie przemęczonej partii mięśniowej może doprowadzić do ciężkiej kontuzji. Nie można też mylić przemęczenia z zakwasami, gdzie to pierwsze to ponadrywane włókna mięśniowe, a to drugie – skumulowanie kwasu mlekowego w organizmie, które może sprawiać ból, natomiast nie jest czynnikiem zwiększającym częstotliwość kontuzji.
Warto pamiętać, że jeżeli nie jesteś pewien źródła bólu, to najlepiej udać się do lekarza lub chociaż zrobić sobie kilkudniową przerwę od ćwiczeń, a także pamiętać o podstawowej zasadzie wykonywania ćwiczeń – dzień treningowy jest taka samo ważny jak ten, w którym odpoczywamy.
Ból – nasz sprzymierzeniec czy wróg?
[Głosów:0 Średnia:0/5]